nigdy więcej nie zobię takie głędu by nie zabrac ze sobą żadnej kasy na żarcie. Spotkałem się w Miliczu z kolegą Krzyskiem z Krotoszyna, a następnie pojechalismy 18-stką do Trzebnicy. spokojnie 26-30km/h czyli typowo pode mnie ;) W Trzebnicy dołączyło do nas trzech szosowych wymiataczy z Wrocławia. Z stolicy Kocich Gór pojechaliśmy trasa zbliżającego się wielkimi krokami TMR. Po około 10km zdalem sobie sprawę że jestem wycieńczony, no i okropnie głodny. Przt sobie mialem tylko trzy kotleciki mielone :P które zjadłem w Osieku i które miały mi juz wystaczyć do końca. Od Rudy Żmigrodzkie koledzy wlekli się ze mną 23km/h. Proponowałem im by mnie zostawili i pojechali swoim tępem, ale jednak byli bardzo hmmm "honorowi" (? czy jak to inaczej nazwać) i doprowadzili mnie do samego końca. Dzięki koledzy. Oby do następnrgo razu! Trzeba się wziąć za siebie i ostro trenować by w przyszlości uniknąć podobnych kryzysów
Komentarze (2)
po prostu zwykly deficyt energetyczny, wytrenowany to ty jestes :) Trzeba przed jazda zjesc pozadne sniadanie albo ew. obiad, ze 2 banany przed sama jazda i pol litra wody mineralnej. A podczas jazdy pic co 15 min i jesc cos co pol godziny, w malych ilosciach, np kawaleczek batonika :) Albo przekroj sobie duza kanapke z serem i wedlina na male kawaleczki. Efekt jest jeszcze lepszy niz jakikolwiek batonik
Mykam sobie po szosie już od maja 2007r. Wczesniej przez 6 lat jeździłem po bezdrożach rowerkiem górskim, ale teraz to mi się znudziło. Wolę szybkość jazdy i dość intensywny trening. staram się jeździć conajmniej 3-4razy w tygodniu, choć traktuję to lekko. Jeżdżę przecież dla przyjemności, ale największą przyjemność sprawia mocna i szybka jazda, a to wiadomo wymaga poswięcenia i intensywnego treningu.
W roku 2008 przejechałem 11000km, mam nadzieję w tym roku uda mi się dobić do 20000km