ratatata

Niedziela, 1 marca 2009 · Komentarze(2)
nigdy więcej nie zobię takie głędu by nie zabrac ze sobą żadnej kasy na żarcie. Spotkałem się w Miliczu z kolegą Krzyskiem z Krotoszyna, a następnie pojechalismy 18-stką do Trzebnicy. spokojnie 26-30km/h czyli typowo pode mnie ;) W Trzebnicy dołączyło do nas trzech szosowych wymiataczy z Wrocławia. Z stolicy Kocich Gór pojechaliśmy trasa zbliżającego się wielkimi krokami TMR. Po około 10km zdalem sobie sprawę że jestem wycieńczony, no i okropnie głodny. Przt sobie mialem tylko trzy kotleciki mielone :P które zjadłem w Osieku i które miały mi juz wystaczyć do końca. Od Rudy Żmigrodzkie koledzy wlekli się ze mną 23km/h. Proponowałem im by mnie zostawili i pojechali swoim tępem, ale jednak byli bardzo hmmm "honorowi" (? czy jak to inaczej nazwać) i doprowadzili mnie do samego końca. Dzięki koledzy. Oby do następnrgo razu! Trzeba się wziąć za siebie i ostro trenować by w przyszlości uniknąć podobnych kryzysów

Komentarze (2)

po prostu zwykly deficyt energetyczny, wytrenowany to ty jestes :) Trzeba przed jazda zjesc pozadne sniadanie albo ew. obiad, ze 2 banany przed sama jazda i pol litra wody mineralnej. A podczas jazdy pic co 15 min i jesc cos co pol godziny, w malych ilosciach, np kawaleczek batonika :) Albo przekroj sobie duza kanapke z serem i wedlina na male kawaleczki. Efekt jest jeszcze lepszy niz jakikolwiek batonik

daniello24 17:53 czwartek, 12 marca 2009

Każdemu się zdarza ;)) Ciebie to dotknęło akurat dziś..
Nie mogliśmy Cię zostawić :]] A w cale tak źle nie było..
Piekny wypad.. Trzeba to powtorzyc..

pozdrower.. ;)

kris91 18:13 niedziela, 1 marca 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa woscs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]