Świętoszyn - Milicz - Szkaradowo - Sułów - Świętoszyn - Milicz (kapeć) - Świętoszyn calkiem fajnie się jechało, miałem nawet chrapkęna drugie okrażenie, ale przed Zgniliczem zlapałem kapcia, a że miałem tylko jedna zapasówkę, to nie ryzykowałem i po zmnianie zawróciłem do domku
Mykam sobie po szosie już od maja 2007r. Wczesniej przez 6 lat jeździłem po bezdrożach rowerkiem górskim, ale teraz to mi się znudziło. Wolę szybkość jazdy i dość intensywny trening. staram się jeździć conajmniej 3-4razy w tygodniu, choć traktuję to lekko. Jeżdżę przecież dla przyjemności, ale największą przyjemność sprawia mocna i szybka jazda, a to wiadomo wymaga poswięcenia i intensywnego treningu.
W roku 2008 przejechałem 11000km, mam nadzieję w tym roku uda mi się dobić do 20000km