pielgrzymka
Sobota, 8 sierpnia 2009
· Komentarze(0)
Kategoria "maratonik" >300km
dwuosobaowa, dwudniowa, weekendowa pielgrzymka na Jasną Górę. W sobote jechaliśmy, a dzisiaj czyli w niedzielę odpoczywaliśmy. Powróciliśmy autobusem.
Trasa:
Bolesławiec - Chojnów - Legnica - Ujazd Górny - Kostomłoty - Kąty Wrocławskie - Gaj Oławski - Brzeg - Popielowice - Dobrzeń Wielki - Kup - Jełowa - Brynica - Olesno - Przystajń - Częstochowa
Wyjechaliśmy już z samego rana. Przed 6 grzaliśmy juz dość ostro za Bolesławcem. Musiałem hamować kolegę bo 35-38km/h jak na rozgrzewkę to chyba zdeczka za dużo ;0
O 7:10 byliśmy już za Legnicą. Tempo było całkiem ostre i w Ujeździe zatrzymaliśmy się na cy minuty uzupełnić płyny. Kolejny już dłuyższy postój, bo około 10min był za Kontami Wrocławskimi (jutro będą zdjęcia). Do Gaju Oławskiego nadal z licznika rzadko mieliśmy prędkości mniejsze niż 30km/h. Za GAjem zaczeło jednak dość mocno wmordewiać, więc jechaliśmy już nieco wolniej z częstymi zmianami (wcześniej ja jechałem na kole kolegi bo jest znacznie mocniejszy ode mnie).
Mimo wiatru w Brzegu po 150km jazdy mieliśmy czas 4h40min ;). W brzegu obiadek i naleśniczki. Niby coś tam zjadłem, ale sił więcej nie poczułem. Jechałem już dalej na skraju zmęczenia. Za Dobrzeniem opadłem już zupelnie z sił i jechaliśmy 22-23km. TAk sie zapatrzeliśmy w asfalt że nie zjechaliśmy na ścieżkę rowerową, a później to już nam się nie chciało. Przed wioską Kup, zatrzymała nas policja kochana pod zarzutem jazdy obok siebie po głównej drodze wzdłuż drogi rowerowej ( :) ) Milutko ;) Puścili nas jednak gdy usłyszeli że jedziemy z Bolesławca, mamy już ponad 200km w nogach i planujemy jeszcze setke dzisiaj walnąć ;)
Dalej za Kupem (kupą może - ludzie to mają pomysly na nazwy :P ) zatrzymaliśmy się w lasku i poleżeliśmy dłuższą chwilkę ;) - to już był totalny kryzys. W Bynicy zjedliśmy podwieczorek - godzina 17. Do Olesna nawet nie wiem jak się doczłapaliśmy, ale w Oleśnie, na 50km przed celem dostaliśmy jakieś takiego cudownego powera. Zrobiło się już lekko chłodniej i przestało wiać. Tak ze do Truskolasów ja jechałem pierwszy prędkościami 29-33km/h, a od Truskolasów do Częstochowy prowadził kolega 33-35km/h. W Gorzelni przed samym miastem przyśpieszyliśmy do około 40km/h i nie wiadomo skąd grzaliśmy tak już do samego końca - widać siła woli i Ktoś u góry tu pomógł ;)
Planołem wracać w niedzielę rowerkiem. Ale uznaliśmy że wyjazd znowu o 6 i wystawienie się na ostre słońce nie było by mądrym posunięciem. A po za tym przyjechaliśmy z intencjami, a nie na maraton ;)
Trasa:
Bolesławiec - Chojnów - Legnica - Ujazd Górny - Kostomłoty - Kąty Wrocławskie - Gaj Oławski - Brzeg - Popielowice - Dobrzeń Wielki - Kup - Jełowa - Brynica - Olesno - Przystajń - Częstochowa
Wyjechaliśmy już z samego rana. Przed 6 grzaliśmy juz dość ostro za Bolesławcem. Musiałem hamować kolegę bo 35-38km/h jak na rozgrzewkę to chyba zdeczka za dużo ;0
O 7:10 byliśmy już za Legnicą. Tempo było całkiem ostre i w Ujeździe zatrzymaliśmy się na cy minuty uzupełnić płyny. Kolejny już dłuyższy postój, bo około 10min był za Kontami Wrocławskimi (jutro będą zdjęcia). Do Gaju Oławskiego nadal z licznika rzadko mieliśmy prędkości mniejsze niż 30km/h. Za GAjem zaczeło jednak dość mocno wmordewiać, więc jechaliśmy już nieco wolniej z częstymi zmianami (wcześniej ja jechałem na kole kolegi bo jest znacznie mocniejszy ode mnie).
Mimo wiatru w Brzegu po 150km jazdy mieliśmy czas 4h40min ;). W brzegu obiadek i naleśniczki. Niby coś tam zjadłem, ale sił więcej nie poczułem. Jechałem już dalej na skraju zmęczenia. Za Dobrzeniem opadłem już zupelnie z sił i jechaliśmy 22-23km. TAk sie zapatrzeliśmy w asfalt że nie zjechaliśmy na ścieżkę rowerową, a później to już nam się nie chciało. Przed wioską Kup, zatrzymała nas policja kochana pod zarzutem jazdy obok siebie po głównej drodze wzdłuż drogi rowerowej ( :) ) Milutko ;) Puścili nas jednak gdy usłyszeli że jedziemy z Bolesławca, mamy już ponad 200km w nogach i planujemy jeszcze setke dzisiaj walnąć ;)
Dalej za Kupem (kupą może - ludzie to mają pomysly na nazwy :P ) zatrzymaliśmy się w lasku i poleżeliśmy dłuższą chwilkę ;) - to już był totalny kryzys. W Bynicy zjedliśmy podwieczorek - godzina 17. Do Olesna nawet nie wiem jak się doczłapaliśmy, ale w Oleśnie, na 50km przed celem dostaliśmy jakieś takiego cudownego powera. Zrobiło się już lekko chłodniej i przestało wiać. Tak ze do Truskolasów ja jechałem pierwszy prędkościami 29-33km/h, a od Truskolasów do Częstochowy prowadził kolega 33-35km/h. W Gorzelni przed samym miastem przyśpieszyliśmy do około 40km/h i nie wiadomo skąd grzaliśmy tak już do samego końca - widać siła woli i Ktoś u góry tu pomógł ;)
Planołem wracać w niedzielę rowerkiem. Ale uznaliśmy że wyjazd znowu o 6 i wystawienie się na ostre słońce nie było by mądrym posunięciem. A po za tym przyjechaliśmy z intencjami, a nie na maraton ;)