no!

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · Komentarze(7)
Mogło być dużo lepiej gdyby tak nie wiało, a wiało na prawdę mocno.
Obudziłem się w sobotę po 22, uszykowałem kanapki, 1,5l carbo, spakowałem plecak (zestaw map, klucze, dętka, zapasowe spodnie), zaparzyłem herbatkę i zjadłem opakowanie nesquika.
23:45 - napompowałem oponki na maxa, sprawdziłem oświetlenie i 00:00:01 ruszyłem przed siebie.
Trasa: Świętoszyn - Milicz - Lasowice - Dobroszyce - Oleśnica - Bierutów - Namysłów - Wołczyn - Kluczbork - Olesno - Częstochowa
Po 20min jazdy na górce przed Lasowicami zjechałem z b. wysokiego asfalty na gruby szuter wskutek czego urwałem sobie wentyl. w 10 min uwinąłem się z zmianą dętki i ruszyłem dalej. Teraz tylko już uważałem na co wjeżdżam i już powyżej 25km/h się nie rozpędzałem jak nie widziałem dobrze asfaltu. Nie miałem więcej zapasowych dętek ;/ Jakbym gdzieś złapał kapcia to musiałbym zaiwaniać na piechotę.
O 2:02 byłem w Oleśnicy, o 2:36 w Bierutowie; o 3:26 wjechałem w NAmysłowie na Krajową bodajże 46 do Kluczborka (albo 42 - już nie pamiętam), a po 5 wyjeżdżałem z Kluczborka. Za miastem sunąłem krajową 11 i o tej godzinie ruch był bardzo mały - dlatego zdecydowałem się na wyjazd tak rano.
Po kilkunastu km jazdy tą trasą zatrzymałem się na pierwszy postój - w lesie. 15min z czego 8 min snu by wytworzyć trochę melatoniny i przestać wreszcie ziewać :P
Dalej dojechałem do Olesna a tam już zaczął się mój koszmar - jazda z silnym wmordewiatrem. O ile od samego wyjazdu wiało dość mocno i wiaterek ten był mrożny, to ten od Olesna był gorący, suchy i zajebiaszczo mocny. Przez te 55km do Częstochowy średnio co 3-4km zastanawiałem się czy może by nie zawrócić. We wiosce Przystajń dopadł mnie taki kryzys że już zawróciłem w stronę domku. Opamiętałem się dopiero po jakiś 3km - przecież od samego początku moim głównym celem była Jasna Góra. NIe przejechanie 500km, ale taka jedno dniowa pielgrzymka. Zawróciłem więc w kierunku Cz-wy i od tamtej pory jechało mi się jakoś tak łatwiej.

Niestety nie mogłem tam wjechać na samą JG, ponieważ był jakiś zjazd motocyklistów i było ich tak ochocho a nawet więcej że całe miasto byłoprzez nich ablokowane. Tak że pokręciłem się 3 godzinki po mieście, najpierw szukając BZ, a później jakiegoś rowerowego (niestety w niedzielę wszystko jest pozamykane) i zawróciłem spowrotem w kierunku Olesna. Teraz mialem wiatr w plecy ale moje prędkości już by6ły dość niskie bo byłem strasznie przemęczony tak, że postanowiłem z tego miasta wracać już do domu pociągiem. Po za tym i tak już nie miałem zapasowej dętki i bałem się tak wracać. Z Olesna do następnego miasta na trasie (Brzeg) miałem ponad 80km, więc jeśli bym złapał kapcia po drodze to miałbym niezły problem. Tak więc z Olesna dojechałem do Wrocka, z tamtąd do Legnicy, a z legnicy już niestety musiałem kontynuować podróż rowerem bo do Bolca żadnych pociągów tego dnia nie było.
Trasę Legnica - Bolesławiec przejechałem spokojnie w 2h 15min (55km)
razem wyszło tego tylko tyle ile wyszło, a ja się zmęczyłem jakbym zrobił co naj mniej ze 100km więcej. Ciężko uwierzyć jak wiatr potrafi człowiekowi zniszczyć wycieczkę. :(

Komentarze (7)

wow!

Galen 09:11 piątek, 24 kwietnia 2009

Gratulacje! super trasa i zacny cel. Pozdrawiam

robin 21:35 środa, 22 kwietnia 2009

gratulacje, masz power, pozdrawiam

mofo 20:13 środa, 22 kwietnia 2009

Gratulacje, piękny dystans!

wilk 13:08 środa, 22 kwietnia 2009

nie mam zdjęc bo w czwartek coś mi się w aparacie zepsuło i obiektyw się nie wysówa ;/

szalonykolarz 01:14 środa, 22 kwietnia 2009

Nooo..a ja już myślałem ,że coś Cie przejechało :PPP

Masz jakies fotki ? ^^ Gratulacje dystansu !!!

kris91 23:39 wtorek, 21 kwietnia 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa enera

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]