coraz lepiej

Sobota, 25 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Mój pierwszy górski maraton w tym roku
Dzisiaj wyruszyłem na trasę o 7:00. Miałem startować już o 6:00, ale zaspałem ;/
Trasa: Dobra - Osiecznica - Nowogrodziec - Lubań
spokojnie, bez nerwów. Z samego rańca bylo dość chłodno więc na tym płaskim odcinku miałem srednią 29,07km/h. Następnie: Lubań - Leśna (coraz cieplej) - Świecie - Gryfów. z Gryfowa miałem jechać na Lwówek, a stamtąd przez Wleń na Jelenią G., ale myślę że postapiłem dośc rozsądnie rezygnując z tego i wybierajac krutszą traskę. Nie czułem się na siłach walnąć tyle km dzisiaj, Tymbardziej że w Legnicy nie mogłem byc później jak o 15.
Z Gryfowa przez Olesznę Podgórską, Lubomierz, Wojciechów - Maciejowiec dojechałem do Pilichowic gdzie na zaporze zrobilem pierwszy postój. Wcżąchnołem dwie wcześniej przygotowane kanapeczki z dżemem i ruszyłem dalej.
Pilichowice - Siedlęcin - Jelenia Góra. No. do tego miejsca nie bylo aż tak trudno. Teraz czekała mnie wspinaczka na Kapelę. ;/ Nie czulem się dzisiaj na siach by podjechac dzisiaj to na maxa. Tymbardziej że w tym roku jeszcze nie wyrobiłem sobie "podjazdowej formy" ;). Wrzucilem więc najnizszy bieg i powolutku 14-18km/h domłynkowałem pod górkę. Z górki nie było zbyt przyjemnie. Mimo że można tam 8 paczek sunąc spokojnie, to dzisiejszy dzie byl koeljnym z tych wiatrzystych. Ze wschodu wialo na serio mocno. Tak że jadąc okolo 50km/h czulem takie opoty jakby to bylo conajmniej ponad 70. Po zjeździe ruszyłem dalej:
Stara Kraśnica - Pomocno - Bogaczów - Męcinka - Slup - Legnica.
Ten etap byl najtrudniejszy dla mnie. Po 1.-wiatr, po 2.-gówniana droga, po 3.-na 100% nie zajadę do 15 do legnicy.
Poszedłem więc w trupa, nie popijając już, nie patrząc na mapę. Do końca życia chyba zapamiętam zjazd z Pomocna do Bogaczowa. 45-48km/h, po wąskiej, nierównej asfaltówce, na zaktach piach - dużo piachu. Masakra! Na jednym z zakrętów otarlem się o śmierć..... a raczej o drzewo. Nie moglem hamować na maksa za względu na piasek. Zakręt miał ponad 90stopni był bardzo wynoszący. Hamowałem nogami a łokciem otarłem się o świerka..... Nigdy więcej takich atrakcji ;/
Do Legnicy dojechałem 14:55, a na miejsce spotkania rozpoczynającego nowy pielgrzymkowy sezon rowerowy spóźniłem się 15min.
Na miejsc najadłem się porządnie, napiłem i po mszy o 18:15 ruszylem do Bolesławca. I tutaj życie mnie nagrodzilo :D 55km i ciągle wiaterek w plecy. Ocinek ten przejechałem w zaledwie 1h 45min. z czego 50km do boleslawca ze średnią 35,5km/h

mam nadzieję że kolega Platon się nie obrazi że przegoniłem go dzisiaj zaledwie 4km.

na mapce wygląda to tak:
http://gpsies.com/map.do?fileId=kwocgpwjsrzydqef

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ygasn

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]