Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:1096.11 km (w terenie 20.00 km; 1.82%)
Czas w ruchu:42:45
Średnia prędkość:25.34 km/h
Maksymalna prędkość:57.30 km/h
Suma podjazdów:2386 m
Maks. tętno maksymalne:187 (89 %)
Maks. tętno średnie:170 (80 %)
Suma kalorii:12277 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:84.32 km i 3h 33m
Więcej statystyk

regeneracja

Wtorek, 7 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Dzisiaj od samego rana byłem troszkę osłabiony, tętno nie chciało mi zaszaleć i nogi po wczoraj troszku bolały, więc zdecydowałem się na wolniutką i spokojną jazdę. Planowałem zobić 50-60km, ale po drodze coś mnie skusiło na dłuższą trasę.
Trasa:
Świętoszyn - Milicz - Sulmierzyce - Krotoszyn - Zduny - Kobylin - Jutrosin - Szkaradowo - Milicz - Świętoszyn
Słonce niby nie dawało tak mocno jak wczoraj, a jednak długi rękaw bluzy nie był dobrym rozwiązaniem. Upociłem się nieźle.
wiało - momentami dość mocno, ale nie unieprzyjemniało mi to jazdy
kościułek w Baszkowie © szalonykolarz

Przed Sulmierzycami © szalonykolarz

stawy koło Baszkowa © szalonykolarz

zachód słońca © szalonykolarz

pagórkowato

Poniedziałek, 6 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Dwa okrążenia na trasie: Milicz - Wierzchowice - Krośnice - Pierstnica - Gęslica - Lasowice - Milicz. Wczesniejszy dojazd i powrót jako rozgrzewka i rozjazd. Sam się dziwię ostatnimi czasy swojemu organizmowi. Podczas rozgrzewki śr=28km/h, a podczas rozjazdu 30km/h ;)
Pierwsze okrążenie ostro i dość szybko. Na drugim już typowo objętościowo.
Świetna pogoda, śpiew ptaków - poprostu piknie. Gdyby tylko nie ten północno - wschodni wiatr to już było by super.
Lasowice © szalonykolarz

Leśny parking obok Gęslicy © szalonykolarz

miszcz ;p © szalonykolarz

... © szalonykolarz

ale jazda!!

Piątek, 3 kwietnia 2009 · Komentarze(1)
Calutki tydzień chorowałem, wczoraj wkurzony juz ta sytuacją (słońce siedzi a ja w domu pod kołdrą) sięgnołem po ostatnia deskę ratunku czyli czosnek. Tak mi tentno podskoczyło że leżąc miałem ponad 160 :D Ale choróbsko dzisiaj jak ręką odjął ;). Pozostał tylko lekki katarek, więc fru na rowerek po szkole. A że dzisiaj kończyłem lekcje dość wcześnie bo o 12 to miałem dużo czasu by powygrzewać kości ;) Miałem zamiar walnąć ze 120km, ale że wyglodniały byłem to juz podczas rozgrzewki osiągnołem dzisiejsze Vmax, ale o tym później.
zarzuciłem na siebie krótkie spodenki, koszulkę i bluzę letnią. A że jestem straszny zmarźluch to się bałem czy aby nie zmarznę. A jednak narzuciłem od początku takie tępo że bluzę na każdej górce rozpinalem, a po nogach ciekl pot ;P.
A górek na mojej trasie było parę.
Pojechałem, więc tak: Świętoszyn - Milicz - Wąbnice - Wierzchowice - Czarnogoździce - Świebodów - Czarnogoździce - Wierzchowice - Krośnice - Żeleźniki - Goszcz - Żeleźniki - Krośnice - Wierzchowice - Milicz - Świętoszyn. Rozgrzewka skonczyła się niecałem 300m od domu gdy uslyszałem jadący jakieś 400m przede mną ciagnik. A że nie było to bele jaki ciągnik to dogoniłem go dopiero po 2km. I tak se jadę za samiutką przyczepa i myślę glupio: "co ja tam się będę wlekł za nim 36km/h" :D. No i to byla moja rozgrzewka :P
Z milicza ruszyłem na Wierzchowice, ale przez Wąbnice. Zaiste to najdziurawsza droga koło Milicza jaką znam, ale warta odwiedzenia bo przez prawie 2,5km jest pod górke i to tak calkiem miło jak na okolice Zgnilicza. Asfalt spełnia wymogi obowiązujace w Sudetach ;)..... jedyne co wkurza to to że co jakieś 100m trzeba sprawdzać czy bidony nadal z nami jadą.... no i zjeżdząjac tematędy trzeba mocno zaciskaś zęby by je dowieść do domu ;P
Później to sobie zaliczylem 3 razy wierzchowice i dwa razy fajny podjazd koło Czarnogoździc i ruszyłem na Goszcz. Czyli od Krośnic miałem piekny płaski kawałek asfaltu a w Nowej Wsi Goszczańskiej kolejny przyjemny podjazd. Jeszcze nigdy nie wjechałem pod niego nie zchodząc poniżej 30km/h. do dzis :P
spowrotem już nie było tak pięknie, bo męczył mocny boczny a lekki odmordowy wiaterek, ale za to dzięki niemu ładnie się opaliłem ;). Za Żeleźnikami pożegnałem prędkości ponad 33km/h i skupiłem się na "bele by dojechać do domu" ;P
Wierzchowice po raz 4 to już były Alpejskie Wierzchowice, a 22km/h na liczyniku to było niezłe osiągnięcie ;P. Zjeżdżając znowu się rozszalałem i do Milicza całkiem nieźle orałem asfalt. :p
Górka Czarnogoździce © szalonykolarz

... © szalonykolarz